czwartek, 30 kwietnia 2009

Ze zwierzeń bloggera

Muszę przyznać , że lektura słów, dzięki którym użytkownicy Internetu wchodzą na moją stronę jest zajęciem niezwykle zajmującym. Nigdy nie przypuszczałam, że ktoś może docierać do Parergonu poszukując odpowiedzi na pytanie „czego można nauczyć rybkę?” :-)), tudzież pragnąc informacji na temat „wirusów miękkich” (swoją drogą, co to jest u licha?! :-).

W każdym razie zamierzam śledzić słowa kluczowe, gdyż pozwalają one zorientować się, co jest interesujące dla współczesnego blogonauty i dopasować do tego treść bloga. Któżby bowiem wpadł na to, że ktoś gdzieś przed ekranem drapie się w głowę mozolnie wpisując do Google długie i skomplikowane pytanie „czy występują kółka w sztuce abstrakcyjnej?”, nie mówiąc o - „czy popiersie jest pomnikiem”?! Muszę przemyśleć kształt bloga, by sprostać choćby niewinnym, a jednocześnie poważnym problemom praktyki artystycznej – w stylu: „jak zrobić łatwą rzeźbę?” (naprędce odpowiem, że to na pewno bardzo trudne…) a także „w czym robić organiczne formy?” (proponuję ciasto bananowe :-)).

W wyniku refleksji nad hasłami postanowiłam również uczynić mego bloga bardziej praktycznym, nie mogę w końcu zignorować doniosłego (zwłaszcza w kontekście zbliżającego się końca studiów doktoranckich) pytania „ile zarabiają właściciele gabinetów kosmetycznych?” (na pewno więcej niż filozof, może czas zmienić branżę?), a także „po czym poznać że farby Dulu maja ten sam odcień?”(po odcieniu??). Co więcej, wiedza dotycząca słów kluczowych może przydać się nie tylko mi, ale i innym uczestnikom pola sztuki, oto bowiem jednym z haseł okazuje się być „drogie obrazy abstrakcyjne”! Artyści i galerzyści! Pamiętajcie – obraz abstrakcyjny musi być przede wszystkim drogi, tylko taki budzi emocje na tyle silne, by jego poszukiwacz zniżył się do tak zmanipulowanego medium jakim jest wyszukiwarka Google!!! ;-))))

Lektura słów wyszukiwania pozwala ponadto na analizę ortograficznej i stylistycznej biegłości użytkowników Internetu. Oto bowiem przedmiotem zainteresowania okazują się być „pomniki powstałe przez chrześcijan”. Proszę zwrócić uwagę na to, jak głęboki semantycznie jest ten stylistyczny lapsus – oto pomnik jest tym, co powstało PRZEZ kogoś, a zatem jest ktoś, kto WINIEN jest powstania pomnika, popełnił ten ciężki grzech i go postawił. W kontekście polskiej pomnikomanii i tego, co w jej wyniku „ozdabia” nasze ulice to sformułowanie wydaje się bardzo trafne – tak jest, pomniki w Polsce powstają PRZEZ Polaków i grzech to jest okropny. W tym kontekście nie dziwi kolejne zapytanie „wymyśl krótkę historie dotyczącą puszka Pandory z zycia codziennego” – w „upiększonej” pomnikami z brązu Polsce życie codzienne to istna puszka z Pandorą i o mrożące krew w żyłach historie (np. zetknięcie z krakowskim pomnikiem Piłsudskiego) na co dzień nietrudno.
(Notabene przypomina mi się anegdota kolegi, któremu w trakcie wycieczki po Izraelu przewodnik tłumaczył, że „Tu wszystko wybudowano bogatymi amerykańskimi Żydami”).

Choć zapytań dotyczących sztuki i jej teorii pojawia się sporo, to i tak nic nie jest w stanie przebić tych dotyczących bondage: jak wiązać, gdzie kupić liny, kogo wiązać i gdzie… Jeden jedyny wpis o sztuce graniczącej z pornografią dostarcza mi regularnie dużej liczby odwiedzających, co oczywiście bardzo mnie cieszy. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że liczba polskojęzycznych wielbicieli bondage jest ograniczona, muszę w najbliższym czasie dodać nowy post o podobnej tematyce, nie chciałabym wszak nikogo rozczarować. Nie jest to łatwe, gdyż za ostrą pornografię (a taka na pewno przysporzyłaby mi najwięcej czytelników) blogspot.com mnie zbanuje, to musi być zatem coś na granicy, coś maksymalnie ambiwalentnego, żeby w razie czego łatwo się było wycofać w bezpieczny świat sztuki. Ma ktoś jakiś pomysł? ;-))))

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

żądamy częstszych aktualizacji !!!

Aneta Rostkowska pisze...

Postaram się zachować jedyne możliwe w tej chwili tempo (z powodu mnogości zajęć) w postaci 1 posta na tydzień. Może być? :-)

Aneta Rostkowska pisze...

Aha, tymczasem zachęcam do "subskypcji" postów przy użyciu ramki po prawej stronie bloga. Po pojawieniu się nowego wpisu na adres wpisany w ramce jest automatycznie wysyłany email. Dodam jeszcze, że żadne inne emaile (np. ze spamem) do osób subskrybujących nie dochodzą. Inną możliwością jest skorzystanie z opcji RSS (pomarańczowy znaczek po prawej stronie bloga), wówczas po otwarciu przeglądarki otrzymamy informacje o aktualizacjach bloga.

Anonimowy pisze...

i cisza ...

fosfor pisze...

a do mnie trafiają ostatnio poszukujący nastęujących wieści:


pomarańczowa roleta jak wyglada
pijawki lekarskie metody przystawiania potencja
i zaraz mógłbym choćby pieszo
na skórze numerki+robak
mysli kłapouchego
gdzie kupie monety z dwoma reszkami
ja prosiaczka nie lubie to nie jedz
nazwy pabow londyn
proteza całowanie
smoła na dach
rysy na plecach

Aneta Rostkowska pisze...

ha ha to wygląda jak wiersz ;-)) i to nawet niezły...

fosfor pisze...

o, a tu perełka dzisiejsza, dość pobudzająca wyopbraźnię:

"symbole i odczytywanie zabiegów fryzjerskich"

nawet jakby było 'zabiegi i odczytywanie symbili fryzjerskich' to niewiele zmienia ;-)
że po takich potłuczonych słowach-kluczach można trafić na mój blog - czy nie świadczy o tymże?

Anonimowy pisze...

tempo w postaci 1 posta na tydzień ?

Aneta Rostkowska pisze...

tak jest. chyba OK?

Unknown pisze...

Zdaje się, że zupełnie przez przypadek zgłębia Pani tajniki pozycjonowania na tzw. długi ogon, to znaczy na tak przedziwne frazy jak te podane przez Panią w poście. W skrócie wygląda to tak, że żaden pozycjoner nie promuje na nie swoich stron, dlatego jeśli na blogu pojawiła się treść nawet luźno z nimi związana, czy zawierająca tylko część z tych zwrotów to całkiem prawdopodobne, że google dość wysoko zaindeksowało stronę na te właśnie frazy i stąd też wejścia na nie. Polecam skorzystać z narzędzia Google Adwords, bo jak rozumiem dane ma Pani z Analitycs, można wtedy zaobserwować jak wiele osób poszukuje danych fraz i jak bardzo są konkurencyjne. Temat jest dużo szerszy, starałem się przedstawić go w telegraficznym skrócie

Aneta Rostkowska pisze...

ha! dziękuję, brzmi ciekawie. czy można znaleźć gdzieś w necie bliższe informacje na ten temat?
tymczasem sprawdzę AdWords :-)

Paweł Miech pisze...

Ciekawe, ciekawe, ja to w ogóle się nie znam na tym pozycjonowaniu, mimo, że znalazłem kiedyś w necie książkę na ten temat. Jeszcze jej jednak nie przeczytałem, co więcej nie wiem nawet o co chodzi z tym google analytics. Tzn wiem że to mierzy ile osób wchodzi, ale jakoś nigdy z tego nie korzystałem, a gdzie to można znaleźć?

Ale sprawdziłem te kilka zwrotów i faktycznie jesteś wtedy iiderem.

Paweł Miech pisze...

A tak a propos to nie wiedziałem, że było coś o pornografii, daj linka chętnie poczytam :)))

Aneta Rostkowska pisze...

porno tu jest http://parergonn.blogspot.com/2008/04/midzy-sztuk-pornografi.html
podepnij bloga do analytics - bedziesz wiedział ile jest wejść i z jakich stron. www.google.pl/analytics za darmo jest