poniedziałek, 14 kwietnia 2008

Bondage, czyli między sztuką a pornografią

Jedną z ciekawszych prac na ostatnich Documentach był film Hito Steyerl pt. Lovely Andrea. Artystka uwieczniła w nim swoje poszukiwania erotycznych zdjęć bondage (ang. krępowanie, niewola), do których pozowała 20 lat temu za czasów studiów w szkole filmowej w Tokio. W Japonii wiązanie i unieruchamianie (kinbaku) to skomplikowana sztuka, pochodząca od liczącej już wiele wieków techniki wojskowej, w której stosowano liny do torturowania jeńców. Obecnie jest z tym związany cały przemysł pornograficzny, obejmujący magazyny, modelki, specjalne pokazy itp.
Film nie jest typowym dokumentem, oprócz relacji z poszukiwań, zawiera fragmenty bajek (Spiderman), zdjęcia scen tortur z amerykańskich baz wojskowych, co jakiś czas na ekranie pojawiają się hasła np. wstyd. Niestety widziałam całość tylko raz, więc nie mogę przeprowadzić tu szczegółowej analizy. Fragment można obejrzeć tutaj: http://pl.youtube.com/watch?v=JRQ8_t1s8yk
Z pewnością praca ta nie pretenduje do bycia jakimkolwiek naukowym studium na temat funkcjonowania motywu wiązania czy liny w japońskim przemyśle rozrywkowym, albo w kulturze w ogóle. Jest raczej luźnym zbiorem różnych tropów interpretacyjnych, mającym skłonić widza do samodzielnej refleksji nad tą problematyką. A sprawa nie jest prosta, choćby ze względu na wielość kontekstów, w jakich bondage się pojawia. (Swoją drogą przypomniały mi się teraz zaprezentowane w zeszłym roku w Bunkrze Sztuki filmy Bogny Burskiej, w nieco zbliżony sposób kompilujące fragmenty filmów połączone wspólnym motywem (np. krwi).)
Za największą zaletę Lovely Andrea uważam to, że - zamiast forsować jednoznaczną tezę - prezentuje bondage jako zjawisko ambiwalentne, niepoddające się łatwym ocenom. Z jednej strony mamy tu bowiem pokazane niezbyt wyrafinowane zdjęcia pornograficzne (reżyserka odwiedza m.in. archiwum gromadzące tego typu wydawnictwa) oraz niecne praktyki produkującej je branży (niedoinformowane co do charakteru zdjęć modelki); do tego mało optymistyczne zdjęcia więźniów (zdające się nawiązywać do historycznych źródeł tej sztuki), przywołujące ważny, choć przyznajmy, że już nieco banalny, kontekst zniewolenia, względnie uprzedmiotowienia kobiety.
Z drugiej strony fragmenty filmów z człowiekiem-pająkiem, w których lina służy raczej do wyjątkowo swobodnego poruszania się między wieżowcami (źródło poczucia wolności?). Jakby tego było mało film zawiera krótkie fragmenty z występów japońskiej gwiazdy suspension bondage (związanie plus podwieszenie) Asagi Ageha, towarzyszącej zresztą bohaterce w poszukiwaniach. Wiązanie jest tu tożsame z wykonywaniem skomplikowanej rzeźby z ludzkiego ciała, a akrobacje dokonywane w powietrzu to rodzaj wyrafinowanego estetycznie tańca. Intrygujące w tym kontekście zachowanie modelki - coś w rodzaju cichego zadowolonego skupienia - (http://magdalena-ujma.blogspot.com/2008/01/zmniejszanie-dystansu.html) przywodzi na myśl skupienie akcjonistów wiedeńskich w trakcie ich cielesnych transgresji, wykraczając w ten sposób poza erotyczny kontekst. Granica między sztuką a pornografią po raz kolejny okazuje się płynna.
PS Oto kilka przykładów nieco bardziej wyrafinowanego estetycznie bondage z pokazów Asagi Ageha i Osada Steve (od razu piszę, że to jednak rzadkość):









10 komentarzy:

Aneta Rostkowska pisze...

Znalazłam jeszcze coś takiego, niektóre zdjęcia są naprawdę świetne:
http://www.flickr.com/photos/cortez77_fr/sets/72157601367918632/

malowane ciepłą wodą pisze...

piękne te Japonki, takie smutne...

Aneta Rostkowska pisze...

noo, piękne. ale czy smutne? ja mam wrażenie, że raczej skoncentrowane na swoich doznaniach. trzeba by je zapytać, tylko jak? :-)
pozdrawiam

malowane ciepłą wodą pisze...

Tak ogólnie Japonki wydają mi się pięknie smutne. Mało kiedy widzę jowalne, roześmiane
kobiety z tego kraju, raczej poważne, skupione, specyficznie dumne i smutne.
I dlatego bondage do nich tak idealnie pasuje, jakby chciały pokazać ten swój smutek,
a skrępowane ciało, było tylko małym pretekstem ku temu.
Próbuje sobie wyobrazić przedstawicielki innych nacji, w podobnych przedstawieniach
bondage, w większości wypada to blado,a czasem niesmacznie.

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

coś w tym jest ale to już praca dla psychoanalityka czemu tak jest właśnie

Anonimowy pisze...

www.maxmodels.pl/hakan.html ;)

Anonimowy pisze...

Również napisałem artykuł poświęcony Bondage. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Czekam na merytoryczna krytykę ;)

http://laskotanie.blogspot.com/2012/03/bondage-czyli-wiazanie-jako.html

ERROR 404 pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
ERROR 404 pisze...

Faktycznie granica między sztuką i pornografią jest w tym przypadku bardzo płynna ale czy inaczej jest z aktami w fotografii? Albo z nagimi rzeźbami bądź obrazami nagich dziewcząt, które pozują niejednemu artyście? jestem dość wykształconą osobą, skończyłem jedne studia i podjąłem drugie, bardzo lubię czytać oraz oglądać japońskie anime, w którym motywy wiązania występują bardzo często. Nie mam tu na myśli anime z gatunku hentai ale zwykłe anime, które w Japonii często oglądają nie tylko dorośli ale też dzieci.

Tematyka bondage, shibari, kinbaku może być trudna do zrozumienia dla osoby wychowanej w polskim konserwatywnym społeczeństwie. Mi zresztą również niektóre elementy kojarzą się z czymś brutalnym. jednak z drugiej strony w delikatnym bondage są pewne plusy takie jak np. zaufanie, które okazuje partnerka swojemu ukochanemu pozwalając się mu np. przywiązać do łóżka. Poza tym seksuolodzy czesto piszą, że kajdanki i wiązanie sa jedną z najpopularniejszych fantazji erotycznych. Tak więc wszystko jest ze sobą powiązane, bondage, shibari, kinbaku mogą być zarówno sztuką (w japońskich teatrach bondage jest czymś normalnym, podziwianym przez elitę i zwykłych obywateli), jak i fantazją erotyczna. Oczywiście może to być tez czymś złym, demoralizującym. Wszystko zależy od kontekstu, od przesłania danej książki, filmu, strony internetowej poruszającej takie tematy.

Podobnie jest z aktami. Zdjęcia aktów robione przez profesjonalistę i dodane na profesjonalnej stronie (np. www.flog.pl) są sztuką (aktem). Zdjęcia nagich dziewczyn zrobione przez młodzież i amatorów, dodane gdzieś w sieci są już pornografią. Niby w obu przypadkach mamy do czynienia z nagim ciałem kobiety, jednak w tym pierwszym przypadku wielu (nawet konserwatywnych) ludzi podziwia piękno nagiego ciała. W drugim przypadku ta sama osoba może powiedzieć, że nagie ciało to pornografia, która demoralizuje dzieci i młodzież. Tak wiec Panie i Panowie liczy się kontekst :)

Cirilla pisze...

Jakiś czas z partnerem bawiliśmy się trochę w tych klimatach. Pamiętam, że zainspirował nas któryś z blogów na ten temat, nie wiem, czy nadal jest dostępny. Generalnie lina jutowa fajnie się sprawdzała. Dawne czasy, a doświadczenie ciekawe.