wtorek, 21 czerwca 2011

Dzień na festiwalu ArtBoom: warsztat i spacer

Tegoroczna edycja festiwalu ma nieco inny charakter niż poprzednie - tym razem mniej jest rzeźb, a więcej działań. Warto się pośpieszyć i wziąć udział, bo niedługo koniec. Oto kilka zdjęć z festiwalowej niedzieli.

Warsztat Łukasza Surowca:
W trakcie warsztatu odbył się szereg pełnych humoru działań mających na celu 'wzięcie odpowiedzialności' za przestrzeń Plant poprzez nietypowe jej wykorzystanie.


Huśtawka okazała się wielkim hitem - okazało się, że na Plantach brakuje miejsca zabaw dla dzieci...


...a także wygodnych, niezobowiązujących siedzisk takich jak te (OK, kanapy to przesada, ale leżaki są chyba osiągalne?):


Natrafiliśmy też na ślady tajemniczej postaci, która najwyraźniej wyszła z wody i przeszła przez mostek, by następnie zanurkować po drugiej stronie:


Niektóre pomniki wymagają doczyszczenia, jeden z uczestników warsztatu zabrał się zatem do pracy:


... słupy i drzewa zostały obwieszone ramkami z fotografiami (które uczestnicy warsztatów zrobili sobie z turystami na Rynku Głównym), a ławeczka pomalowana na złoty kolor:


Odbyło się również zbiorowe pranie, puszczanie kolorowych statków na wodzie (brudnej niestety), a także wywieszanie kartek ze wszelkimi możliwymi rodzajami zakazów: nie biegaj, nie skacz, nie myśl, nie leż, nie żartuj, kochaj papieża (ta szybko znikła...), szanuj zieleń, podziwiaj pomnik, zakaz pikników, zakaz siadania na trawie, seks wzbroniony, wszystko zabronione itd itp.:


Ponadto na otoczonej wodą wysepce postawiono prototyp pierwszego w Polsce coffee shopu, podobno stoi do dziś. Mnie urzekł jeszcze napis "Państwo Watykan", który uczestnicy warsztatu dołączyli do jednego z szablonów akcji "Pamiętajcie o ogrodach" dotyczącej zamkniętych ogrodów kościelnych w centrum miasta - "Czy wiesz co jest za murem?" (info poniżej).

Warsztat wprowadził nieco anarchii w nudnawą przestrzeń Plant, w której otoczone barierkami alejki skutecznie regulują ruch przechodniów zniechęcając do bardziej swobodnych zachowań. Szkoda tylko, że większość jego uczestników była związana z samym festiwalem (np. byli to wolontariusze). To zresztą jak się wydaje główny problem tej imprezy związany z jej nową - bardziej eventową - formułą: skuteczne dotarcie  do odpowiedniej publiczności wymaga czegoś więcej niż billboardy i ulotki. Być może w przypadku warsztatu warto byłoby pomyśleć o kontakcie z krakowskimi organizacjami pozarządowymi pracującymi z młodzieżą?

Drugim elementem dnia była wycieczka szlakiem krakowskich ogrodów klasztornych. Ogrody są zamknięte dla publiczności, więc wycieczka polegała na oglądaniu ich z zewnątrz, z różnych punktów miasta. Na zdjęciach przyrządy służące 'podglądaniu':




W jednym z budynków można było nawet wyjść na dach...






Kocur w oknie na placu Biskupim nie był elementem wycieczki, mimo to wzbudził sensację wśród uczestników:

Brak komentarzy: