Edward Krasiński, Labirynt, 1987, technika mieszana (akryl, sklejka, drewno, metal, blue scotch),wymiary zmienne, fot. materiały Muzeum.
Wystawa poświęcona kolekcji właścicieli galerii Starmach z pewnością zasługuje na uwagę. Nie tylko dlatego, że prezentuje bardzo dobre prace w ciekawej aranżacji, ale również z tego powodu, że część z nich - mimo, że stworzyli je cenieni artyści - nie jest bardzo znana. Mnie na przykład urzekły czarno-białe fotografie Jana Tarasina i prace Marka Piaseckiego. Ale nie o tym chciałam pisać. Do doskonałości brakuje tej wystawie jednej (przynajmniej ;-)) rzeczy: dbałości o odbiorcę. Po raz kolejny Muzeum Narodowe pozostawia go bez możliwości otrzymania informacji na temat prezentowanych prac. Oczywiście - z okazji wystawy wydano piękny katalog, niemniej nie każdy może sobie pozwolić na jego zakup, poza tym nie każdy chce go akurat posiadać. Rozumiem, że kurator nie chce zakłócać przestrzeni ekspozycji tekstem. Cóż jednak stoi na przeszkodzie, by w kilku miejscach wystawy udostępnić katalog do przejrzenia na miejscu? Albo dołączyć do biletu ulotkę na temat wybranych prac, względnie - udostępnić odwiedzającym olaminowane plansze z tego typu informacjami (które np. mogłyby być dostępne w kilku językach)? Pomysłów jest wiele. Nie udostępniając materiałów nakreślających choćby kontekst powstawania prac czy możliwe kierunki interpretacyjne, muzeum pozbawia się możliwości edukacji publiczności. De facto skierowuje się wyłącznie ku tym, którzy sztukę prezentowaną na wystawie JUŻ rozumieją. Czy jednak Muzeum jest miejscem, w którym dobrze się czuć powinny wyłącznie intelektualne elity? Rozbudowując swój program edukacyjny Muzeum Narodowe dowiodło, że jest w stanie się przekształcać. Czy nie nadszedł zatem czas na ewolucję stosowanych w nim kuratorskich strategii?
PS Blog Parergon czeka na głosy w portalu Blogbox: http://www.blogbox.com.pl/show/suggested/2782.
Wystawa poświęcona kolekcji właścicieli galerii Starmach z pewnością zasługuje na uwagę. Nie tylko dlatego, że prezentuje bardzo dobre prace w ciekawej aranżacji, ale również z tego powodu, że część z nich - mimo, że stworzyli je cenieni artyści - nie jest bardzo znana. Mnie na przykład urzekły czarno-białe fotografie Jana Tarasina i prace Marka Piaseckiego. Ale nie o tym chciałam pisać. Do doskonałości brakuje tej wystawie jednej (przynajmniej ;-)) rzeczy: dbałości o odbiorcę. Po raz kolejny Muzeum Narodowe pozostawia go bez możliwości otrzymania informacji na temat prezentowanych prac. Oczywiście - z okazji wystawy wydano piękny katalog, niemniej nie każdy może sobie pozwolić na jego zakup, poza tym nie każdy chce go akurat posiadać. Rozumiem, że kurator nie chce zakłócać przestrzeni ekspozycji tekstem. Cóż jednak stoi na przeszkodzie, by w kilku miejscach wystawy udostępnić katalog do przejrzenia na miejscu? Albo dołączyć do biletu ulotkę na temat wybranych prac, względnie - udostępnić odwiedzającym olaminowane plansze z tego typu informacjami (które np. mogłyby być dostępne w kilku językach)? Pomysłów jest wiele. Nie udostępniając materiałów nakreślających choćby kontekst powstawania prac czy możliwe kierunki interpretacyjne, muzeum pozbawia się możliwości edukacji publiczności. De facto skierowuje się wyłącznie ku tym, którzy sztukę prezentowaną na wystawie JUŻ rozumieją. Czy jednak Muzeum jest miejscem, w którym dobrze się czuć powinny wyłącznie intelektualne elity? Rozbudowując swój program edukacyjny Muzeum Narodowe dowiodło, że jest w stanie się przekształcać. Czy nie nadszedł zatem czas na ewolucję stosowanych w nim kuratorskich strategii?
PS Blog Parergon czeka na głosy w portalu Blogbox: http://www.blogbox.com.pl/show/suggested/2782.
19.01.2010 Obejrzałam niedawno wystawę w Bunkrze Sztuki pt. "Ukryta Dekada. Polska sztuka wideo 1985-1995" i znowu wystąpił ten problem - brak komentarza (w tym przypadku naprawdę by się przydał, bo część filmów prosta w odbiorze nie jest), nie wspominając o tym, że organizatorzy nie zapewnili warunków do spokojnego ich obejrzenia - nie ma żadnych krzeseł, niczego, na czym można by usiąść - a obejrzenie wszystkich filmów zajmuje sporo czasu! Z czego to wynika???
10 komentarzy:
Może wystarczy samo przeżywanie, nie rozumienie ?
hmm ale czy można coś przeżyć zupełnie nie rozumiejąc?
Tak !
ha ha :-) z moich obserwacji wynika, że reakcją na niezrozumiałą (dla danej osoby)pracę jest wyłącznie wzruszenie ramion. a tak serio - alternatywa 'przeżycie vs rozumienie' wydaje mi się kwestionowalna. przeżycie jest dla mnie jakąś formą rozumienia, tyle, że niedyskursywną, nie wyrażaną w języku. przeżywam, gdyż praca w jakiś sposób mnie dotyka, porusza - czyli mam do niej jakiś dostęp. pozdrawiam :-)
kwestionowalna ?
podważalna :-)
wzruszenie ramion ?
wzruszenie ramion oznaczające "jest mi to obojętne, bo niezrozumiałe", "idę dalej, bo nie wiem o co chodzi", rezygnacja wynikająca z 'braku dostępu' do obiektu
Co proponujesz?
? to, co powyżej - opatrywać wystawy komentarzem :-)
Prześlij komentarz