niedziela, 4 stycznia 2009

Stefan Burger w galerii F.A.I.T czyli o domniemanym upadku abstrakcji


W tekście poświęconym wystawie Stażewskiego w Krakowie (http://www.arteon.pl/forum.php?id_note=89) wspominałam o dającym się ostatnio zaobserwować powrocie sztuki abstrakcyjnej. Jakby na potwierdzenie tego spostrzeżenia krakowska galeria F.A.I.T rozpoczęła projekt pt. Akcja Rewaloryzacji Abstrakcji (http://www.fait.pl/?lan=pl, z tej strony pochodzi powyższe zdjęcie).
W ramach jego inauguracji zaprezentowano pracę Collapse, autorstwa mieszkającego w Zurychu artysty Stefana Burgera (www.stefanburger.ch) . 

Na pierwszy rzut oka wygląda ona jak obraz ukazujący trzy nakładające się abstrakcyjne formy. Dopiero po chwili okazuje się, że formy zawieszono i sfilmowano. Po kilku minutach słyszymy strzał z pistoletu, a formy spadają na ziemię, przy okazji zahaczając o – jak się okazuje – okalającą je czarną kurtynę i odsłaniając fragment otoczenia całej instalacji. Choć na samym początku wydawać by się mogło, że praca ta ilustruje upadek sztuki abstrakcyjnej, to po namyśle okazuje się być całkiem inaczej. I to z przynajmniej z kilku powodów:

1. Leżące na ziemi wskutek zestrzelenia formy układają się w nową pracę. Wygląda to tak, jakby nie można było abstrakcyjności w sztuce uniknąć. Nawet wymuszona próba jej zniszczenia okazuje się porażką. Jak można to zinterpretować? Sztuka abstrakcyjna ukazywała i badała to, co można nazwać niezbywalnymi podstawami czy środkami sztuki (przynajmniej w jednej z jej - nie-konceptualnych - wersji...), a więc kształt i kolor. Warto przywołać w tym kontekście słowa Romana Ingardena z tekstu pt. „O tak zwanym malarstwie abstrakcyjnym”:

Można (...) mówić, iż w każdym obrazie przedstawiającym zawarty jest pewien obraz „abstrakcyjny” obejmujący to wszystko, co w nim należy do czystej widzialności, a każący „abstrahować” od wszelkich „treści”, czyli zarówno tematów historycznych czy literackich, jak też od przedmiotów przedstawionych i ich właściwości fizycznych czy psychicznych. Można powiedzieć, że w tym znaczeniu „abstrakcja” pomija to wszystko, co nie jest czysto malarskie, a jako wytwór czynności abstrahowania pozostawia to, co stanowi zespół czysto wzrokowo-jakościowy, tworzący podstawę dla swoistych malarskich jakości estetycznie wartościowych i ukonstytuowania przez nie wartości estetycznej.

(R. Ingarden, Wybór pism estetycznych, Universitas, Kraków 2005, s. 131)

2. Odchylająca się podczas upadku form kurtyna wskazuje, że owa ‘śmierć abstrakcji’ jest czymś w rodzaju teatralnego przedstawienia, inscenizacji, zaranżowanego wydarzenia czy pokazu – czymś w gruncie rzeczy fikcyjnym. Obwieszczony jakiś czas temu koniec sztuki abstrakcyjnej okazuje się być zatem czymś sztucznym, sfingowanym, ewentualnie - uwarunkowanym określonym historycznym kontekstem (poruszona kurtyna odsłania to, co zewnętrzne względem pracy, co możemy potraktować jako znak kontekstu właśnie).

3. Wertykalne rozmieszczenie form możemy ująć jako wskazujące na częstą w nurcie sztuki abstrakcyjnej ambicję ukazywania rzeczywistości obiektywnej i transcendentnej (zwróćmy uwagę na wypowiedzi Mondriana czy Malewicza o realistyczności ich malarstwa; można tu też przywołać Paula Klee, Kandinskiego czy Newmana). Pragnąc dosięgnąć istoty rzeczywistości malarze abstrakcyjni skonstruowali jedną z największych utopii w sztuce XX wieku.  Upadek w wyniku strzału oznacza tu nie tyle pożegnanie ze sztuką abstrakcyjną w ogóle, co pożegnanie z jedną z jej specyficznych form – tę dążącą do obiektywności i transcendencji właśnie. Mamy tu zatem do czynienia nie tyle ze śmiercią sztuki abstrakcyjnej, co ze ‘sprowadzeniem jej na ziemię’, a więc przekształceniem towarzyszących jej celów. 

4. Zwróćmy ponadto uwagę na podwieszenie. Jest ono jednym z elementów decydujących o ‘załamaniu’. Abstrakcja niejako sama niewinnie/bezrefleksyjnie 'wystawia się do strzału'. Być może jest to wskazanie na zbyt mało rozwiniętą refleksyjność twórców dawnej sztuki abstrakcyjnej.

Jaki kształt przybrać może taka ‘odnowiona’ abstrakcja? U Burgera odnajdujemy kilka dyskretnych wskazówek: oprócz wspomnianej 'sekularyzacji' jego praca - jako połączenie filmu i instalacji - sugeruje, że ’nowa’ abstrakcja będzie się realizować w innych mediach niż tradycyjne: wszak przed upadkiem konstrukcja zdawała się być dwuwymiarowa, natomiast po upadku - nabrała charakteru trójwymiarowego.

Myślę, że możnaby o tym filmie jeszcze sporo napisać. Tymczasem z ciekawością czekam na kolejną wystawę cyklu - wernisaż Tomasza Barana odbędzie się w czwartek 8 stycznia o godz. 18.00.

3 komentarze:

show pisze...

ciekawie zapowiada się ten cykl w FAIT,czy będzie to coś więcej niż moda na postsurrealistyczne gluty na polskiej scenie?!czytałem ostatnie Artreview i zastanawiałem się czy aby w jakikolwiek sposób Reyle przekracza dziedzictwo modernizmu ?puste obiekty ,puste znaki ?postmodernizm poraz kolejny trawi kolejne -izmy?

Aneta Rostkowska pisze...

hej cykl w FAIT ma być abstrakcyjny, więc postsurrealizmu raczej nie będzie. Reyle? z pewnością jest bardzo postmodernistyczny (to zamiłowanie do kiczu...). na czym mogłoby polegać według Ciebie przekraczanie dziedzictwa modernizmu?

Anonimowy pisze...

znasz to -Jessica Stockholder,
David Reed, Lynda Benglis,James Hyde,Polly Apfelbaum, Fabian Marcaccio?