środa, 8 grudnia 2010

Akcja Kiss - zbieranie materiałów do stroju panny młodej (2)

czyli poszukiwanie inspiracji na polskiej wsi...

























Fot. Helena Dietrich.

18 komentarzy:

Anonimowy pisze...

fantastyczne.

Anonimowy pisze...

przypomina to -

Niki de SAINT PHALLE La mariée z 1963 roku

nie ważne ponieważ

wiosną rzeczy zdarzają się po raz pierwszy...

później już

Stopy drepczą bezwiednie po Chodniku wąskim
Zdrewniałego Powietrza, Ziemi, Obowiązku —
I niezauważalnie
Twardnieje cierpienie
W Kwarc pogodzenia — w uciszenia Krzemień

kto tego unika ?
chyba ten kto
widzi ukrytą wciąż w głębi wiosnę...
stając wobec rzeczy które zdarzają sie po raz ostatni...(nie)- pojął, że
współtworzy monstrum...

Anonimowy pisze...

jest zatem różnica pomiędzy pierwszym pocałunkiem do którego zbliża sie naiwna panna młoda
a usiłowaniem przekroczenia ostatniego pocałunku ...gdy ostatnie grudy ziemi wypełniają szczelinę za znikającą Persefoną

i choć w kuchni żona smaży kotlety

nieświadoma naszej nekrofili ( nerwy jej zarosły konwenansem)

to w gruncie rzeczy to jednak obie panny

prowadzą w niej swój dialog

Anonimowy pisze...

naiwna i szczera twórczość do pierwszego pocałunku ...staję się drętwa gdy chcemy go przywołać w pamięci i odtworzyć i nie do zniesienia w każdym innym przypadku

śmiało krzyczmy zatem przed czasem

Viva la Primavera !!!

Anonimowy pisze...

czyli wyspianski na pomniku bez szans juz jest na tete a tete? :-(

Anonimowy pisze...

http://my.opera.com/alchemiafotografii/blog/

Anonimowy pisze...

szansa to szus pomiędzy błyskiem a błyskiem
bieg między rynną a spadając kroplą
między spadająca kropla a błyskiem
szus po rynnie o boże biegiem
błyskiem w kropli
odbiciem szansy
i rynną w odbiciu po której
biegniesz
do której biegniesz

do której dzis biegasz ?

Anonimowy pisze...

a może tak prosto z mostu (rynny?) dla prostego człowieka? :-D

Anonimowy pisze...

Rynna - półotwarta rura najczęściej kładziona wokół krawędzi dachu budynków, do której spływa woda opadowa z dachu podczas deszczu. Rynnę podtrzymuje wspornik rynny.


Rynna często jest mylona z rurą spustową, czyli pionową rurą, łączącą rynnę z ziemią lub podziemną instalacją kanalizacji deszczowej.
Rynna działa na zasadzie grawitacyjnego spływu wody, dlatego jest położona ze spadkiem w kierunku rury spustowej. Obecnie coraz częściej wykorzystuje się podciśnieniowe rury typu pluvia, które nie wymagają zachowania spadków.

Zdarza się, że woda deszczowa nie jest odprowadzana z dachu do poziom ziemi lub do instalacji kanalizacji deszczowej, tylko po zebraniu w rynnie swobodnie wypuszczona z wysokości za pomocą rzygaczy.

Anonimowy pisze...

rynna to taka rura z deszczem

rozumiem, że nikt panny młodej nie zabrał na rury z deszczem ?

http://www.boston.com/bigpicture/2009/10/the_berlin_reunion.html

a dobre są

Anonimowy pisze...

chyba nie zabrał. poza tym chodziło o ruch w górę, a nie w dół :-D

Anonimowy pisze...

w pogodną noc podnieś głowę i popatrz w gwiazdy... widzisz ? to teraz śmiało wskocz prosto w niebo...ruch w górę nie jest możliwy, nie możesz też się jakoś specjalnie cofnąć jedynie iść tyłem do przodu...

tak...wznoszenie się wymaga skomplikowanych mechanizmów...skrzydeł wind dzwigów...całej tej donkiszoterii

spadanie jest kwestią wyobraźni...
wiatr unosi piasek ze szczytu wydm....panna młoda unosi się na baloniku...balonik eksploduje ...a ona już nie wraca...gdyby jednak udało się jej zrobić krok w tył...wpadłaby do morza podobna do wielkiej roześmianej bezy

Anonimowy pisze...

heh coś w tym jest :-) wznoszenie jest jakoś absurdalne, uwidacznia nieco beznadziejny wysiłek reanimacji przeszłości (SW). obrazuje rozpaczliwą próbę i pragnienie przybliżenia się do niej. ale może ów wysiłek jest beznadziejny, bo jego obiekt (w tym przypadku - monumentalny, niezmienny, niemodyfikowalny, statyczny)wyklucza możliwość powodzenia? absurdalność i rozpaczliwość nie wynika z samego pragnienia zbliżenia się do przeszłości, lecz z obranej drogi/medium?

Anonimowy pisze...

de facto powstaje kontrast między dynamicznym, zmysłowym, cielesnym ruchem w górę, a samym pomnikiem SW.

Anonimowy pisze...

w szkole podstawowej odbyła się akademia
był fortepian na fortepianie leżała pomarańcza

nagle pewna grzeczna dziewczynka uniosła się w powietrzu i porozmawiała przez chwilę z duchem Wyspiańskiego
i działo się to najzupełniej naprawdę

kilka dni wcześniej ktoś

kto nie wiedział o tej akademii

stał na rogu pewnej Kamienicy na ul. Jagielońskiej

przed oczami miał jeszcze wspomnienie "Widoku na Wawel"

i milczał

dzisiaj chciałby jej podziękować

gdyż pozdrowiła Go również w jego imieniu



....

Anonimowy pisze...

skąd to uczucie, ta potrzeba zwrócenia się do...przeszłości?
tak sobie myślę, że to sięganie wstecz jest sięganiem do jakieś części nas samych...
to tak aby powiedzieć, bardzo do Was tęsknimy...trudno wyrazić pewną głębie tego uczucia...

Anonimowy pisze...

gdzieś jest przeczucie jakiejś wspólnoty chyba?

Anonimowy pisze...

myślę, że na pewno jest