Pokazywanie postów oznaczonych etykietą minimalizm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą minimalizm. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 grudnia 2010

after great pain a formal feeling comes (Angela de la Cruz)

"Deflated"

"Ashamed"

 "Homeless"

"Hung"

"Flat"

"One feature of the old revolutionary abstraction that survives in recent works is a kind of demotic invitation to a (relatively) innocent eye to play the game of Seeing As. I don’t mean, though, Clement Greenberg’s innocent eye as „a machine unaided by the mind” (...). I mean, rather, an eye capable of laying down the gaze, capable of relaxing the demand for importance, meaning, value, and truth and letting the picture look back at us, speak to us; an eye that refuses to be shamed by its temptations to projection, identification, and empathy. „After great pain,” says Emily Dickinson, „a formal feeling comes.” The long goodbye of heroic modernism has been a great pain – and not just in the neck, as art historian T. J. Clark’s  Farewell to an Idea makes clear."
W. J. T. Mitchell, What do pictures want? The Lives and Loves of Images, The University of Chicago Press 2005

After great pain a formal feeling comes--
The nerves sit ceremonious like tombs;
The stiff Heart questions--was it He that bore?
And yesterday--or centuries before? 

The feet, mechanical, go round
A wooden way
Of ground, or air, or ought,
Regardless grown,
A quartz contentment, like a stone.

This is the hour of lead
Remembered if outlived,
As freezing persons recollect the snow--
First chill, then stupor, then the letting go.

(Wielki ból zastępuje rutyna cierpienia —
Jak trawa Grób, tak Nerwy porasta konwenans —
Zdrętwiałe Serce nie wie — czy to w nim te ćwieki
Naprawdę tkwiły? kiedy — Wczoraj? czy przed Wiekiem?

Stopy drepczą bezwiednie po Chodniku wąskim
Zdrewniałego Powietrza, Ziemi, Obowiązku —
I niezauważalnie
Twardnieje cierpienie
W Kwarc pogodzenia — w uciszenia Krzemień —

Ołowiana Godzina —
Kto przetrwał, ten ją wspomina
Tak jak ktoś, kto zamarzał, wspomina Biel Śnieżną —
Ziąb — potem Odrętwienie — potem wszystko jedno —

przeł. Stanisław Barańczak)

środa, 3 lutego 2010

Donald Judd, "Untitled", 1964

źródło

To jedna z moich ulubionych prac. Na pierwszy rzut oka nic specjalnego: pomarańczowy prostopadłościan o obłych rogach spoczywający na podłodze galerii. Z daleka wygląda jak basen lub szalupa ratunkowa. Dopiero z bliska okazuje się, że nie posiada dna i wykonany jest z pokrytej emalią stali. Mimo swych dużych rozmiarów wydaje się kruchy i delikatny. Na jego wypolerowanej, niekiedy naznaczonej spojeniami, powierzchni ciekawie odbija się światło.

Nie jest to przedmiot użytkowy - bo trudno nam się domyśleć do czego mógłby posłużyć - ani estetyczny – przynajmniej nie w klasycznym sensie tego słowa. Ta nierozstrzygalność, ambiwalentność to jedna z charakterystycznych cech obiektów Judda. Decyduje ona o otaczającej je atmosferze niepokoju. Miał rację Kirk Varnedoe opisując je jako ‘quirky’ – dziwaczne. Sam Judd określał je jako ‘obiekty specyficzne’ – w przeciwieństwie do malarstwa korzystające z przestrzeni realnej, a nie wyobrażonej; w przeciwieństwie do rzeźby wykorzystujące nietradycyjne - np. przemysłowe - materiały i techniki; nie odsyłające do świata dyskursywnych znaczeń, lecz koncentrujące uwagę na swej materialności.

Wbrew tej ostatniej intencji nie mogę powstrzymać się przed kojarzeniem ”Untitled” z 1964 roku z ramą, a co za tym idzie z ‘parergonem’, którego materialne znamię ona stanowi. W ujęciu Derridy ‘parergon’ (gr. 'to, co poza dziełem') to ulegający ciągłym zmianom system przedmiotów, teorii i praktyk decydujących o wytworzeniu opozycji między tym, co wewnętrzne dla dzieła sztuki, a tym, co dlań zewnętrzne, względnie: między sztuką, a nie-sztuką. Rama-parergon konstytuuje pole sztuki zachowując jednocześnie ambiwalentny, graniczny charakter – jako to, co zarazem wewnętrzne i zewnętrzne, przynależne do sztuki i decydujące o jej kształcie. W pracy Judda, gdzie rama nabiera charakteru szalupy ratunkowej, ukazany zostaje ten niezbywalny charakter ‘parergonu’ jako tego, bez czego sztuka nie jest w stanie istnieć - 'utrzymać się przy życiu'.

źródło