czwartek, 25 listopada 2010

Sarah Morris w Duesseldorfie





W Duesseldorfie natknęłam się na powstałą z okazji odnowienia galerii K20 pracę Sarah Morris pt. "Hornet" ("Szerszeń"). Złożona z ceramicznych płyt o wymiarach 30 na 30 cm kompozycja ma 26 metrów długości. Jej kolory współgrają z kolorystyką okolicznych budynków. Nie przedstawia owada, lecz daje wyobrażenie o jego nieregularnym locie, odnosząc się w ten sposób do dynamiki miejskiego otoczenia.
Zbliżone badanie wizualnej tkanki miasta przeprowadza artystka w swoich filmach: nakręconym w Las Vegas "AM/PM", czy w "Los Angeles", ukazującym miasto przed ceremonią rozdania Oscarów. Poniżej zamieszczam "Capital", powstały w Waszyngtonie u schyłku rządów ekipy Clintona, chyba najlepszy z tych, które można obejrzeć na youtube z uwagi na ukazanie mechanizmów społecznej kontroli.
Prace Morris wpisują się w nurt abstrakcji ‘po-post-modernistycznej’ – tworzonej bez pretensji do uchwytywania absolutnych zestrojów jakościowych, bez zaawansowanych prób autorefleksji w postaci podkreślania materialności płótna, czy właściwości jego otoczenia, bez stawiania szczytnych celów przemiany społeczeństwa, ale i bez postmodernistycznej ironii; celem zdaje się być wyłącznie uchwycenie estetycznej specyfiki konkretnych, czasoprzestrzennie ograniczonych zjawisk. 
Niestety, ani w "Szerszeniu", ani w filmach, nie dostrzegam niczego zaskakującego, niczego, co kłóciłoby się z powszechnymi wyobrażeniami na temat pokazywanych miejsc. Tego typu wizualna eksploracja kreśli atmosferę miejsca, jednocześnie jednak ślizgając się po powierzchni.  Tak kończy abstrakcja? A może tak jest OK?




fot. AR.

Brak komentarzy: